W dzisiejszy świecie tolerancja jest bardzo modna. I dobrze - to pozytywne zjawisko. Problem pojawił się w momencie, gdy tolerancją bardzo zainteresowały się środowiska liberalne przypisując sobie tolerancyjne podejście do życia. Często też sugerują, że aby być bardziej tolerancyjną osobą, powinno się być bardziej liberalną osobą - im na więcej ludziom pozwalasz, tym twoja tolerancja jest większa. Guzik prawda. Jest to swoistego rodzaju wypaczenie tolerancji lub (co gorsza) próba zrobienia z niej swoistego rodzaju broni politycznej, która sugeruje środowiskom bardziej konserwatywnym, że są nietolerancyjne wobec wielu zagadnień, np. homoseksualizmu.
Chrześcijanie mają jakoby przykazane mówić "nie" pewnym zjawiskom. Przykazania te wychodzą jednoznacznie z Biblii i zaprzeczając temu, musielibyśmy zaprzeć się wiary. Dla większości z nas, zaparcie się wiary w ogóle nie wchodzi w grę. Jak wiadomo chociażby z historii pierwszego kościoła - wolimy podpaść ludziom niż zrobić przykrość Bogu. Właśnie dlatego mówimy "nie".
![]() |
Suwaki reprezentujące poglądy ludzkie. Poglądy liberalne są z lewej strony, poglądy konserwatywne z prawej. |
Wracając jednak do samego zjawiska tolerancji, chciałbym podkreślić, że ma ono tyle samo wspólnego z liberalizmem, co z konserwatyzmem. Wyobraźmy sobie zwykłego człowieka, takiego jak Ty czy ja. Każdy z nas ma jakieś poglądy na temat homoseksualizmu, aborcji, eutanazji, palenia trawy, etc. Każdy z tych poglądów możemy przedstawić za pomocą prostej linii. Na jej lewym końcu jest postawa "róbta co chceta" (oczywiście w ramach konkretnego poglądu), na prawym końcu "absolutne nie". Na owych liniach możemy umieścić suwaki, które przesuwają się w czasie naszego życia, kształtując poglądy. Im są bardziej z lewej strony, tym są bardziej przychylne zjawisku. Im bardziej z prawej, tym są bardziej zdystansowane i ostrożne. Zmierzając do sedna, środowiska liberalne starają się wmówić ludziom, że tolerancja jest zjawiskiem bliższym lewej stronie niż prawej i że człowiek tolerancyjny, będzie miał wszystkie suwaki bliższe poglądowi "róbta co chceta". Jednak tak rozumiana tolerancja prowadzi nas do pułapki, ponieważ zakłada nietolerancję wobec osób, które są nietolerancyjne (czytaj: "nie mają takich poglądów jak my"). Prawda na temat zjawiska tolerancji jest zupełnie inna.
![]() |
Tolerancja polega na zaakceptowaniu jednostki taką jaka jest, niezależnie do tego, czy akceptujemy wszystkie jej poglądy, czy nie. |
Tolerancja nie polega na przesuwaniu suwaków w lewą stronę. Polega na spojrzeniu na jednostkę jako całość, przyjrzeniu się jej "konfiguracji" (układowi suwaków) i zaakceptowaniu jej taką jaka jest, niezależnie do tego, czy akceptujemy wszystkie jej poglądy, czy nie. Jedynie wówczas nie wpadamy w pułapkę nietolerancji wobec osób o innych poglądach. I tylko wtedy jesteśmy zrozumieć gdy ktoś powie "nie" gdy będziemy mu przedstawiać własne zdanie. W końcu nie każdy musi się z nami zgadzać. A na poszanowanie poglądów, zasługują wszyscy normalni ludzie.
**********
A teraz słowo do chrześcijan. Słowo na temat homoseksualizmu. Kto czytuje Biblię, ten wie, jak Bóg wypowiada się na temat związków homoseksualnych. III Księga Mojżeszowa nie pozostawia złudzeń:
Mężczyzna, który obcuje cieleśnie z mężczyzną tak jak z kobietą, popełnia obrzydliwość; obaj poniosą śmierć; krew ich spadnie na nich. (III Mojż 20,13)
Chciałbym abyśmy jednak zapoznali się z szerszym kontekstem tej wypowiedz. Kilka wersetów wyżej jest napisane:
Mężczyzna, który cudzołoży z żoną swego bliźniego, poniesie śmierć, zarówno cudzołożnik jak i cudzołożnica. (III Mojż 20,10)
Jest to dokładnie ten werset, na który powołali się uczeni w piśmie i faryzeusze w ósmym rozdziale ewangelii Jana, gdy do Jezusa przywleczono cudzołożnice. Poniżej przytoczę całą tą historię:
(...) uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili kobietę przyłapaną na cudzołóstwie, postawili ją pośrodku i rzekli do niego: Nauczycielu, tę oto kobietę przyłapano na jawnym cudzołóstwie. A Mojżesz w zakonie kazał nam takie kamienować. Ty zaś co mówisz? A to mówili, kusząc go, by mieć powód do oskarżenia go. A Jezus, schyliwszy się, pisał palcem po ziemi. A gdy go nie przestawali pytać, podniósł się i rzekł do nich: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamieniem. I znowu schyliwszy się, pisał po ziemi. A gdy oni to usłyszeli i sumienie ich ruszyło, wychodzili jeden za drugim, poczynając od najstarszych, i pozostał Jezus sam i owa kobieta pośrodku. A Jezus podniósłszy się i nie widząc nikogo, tylko kobietę, rzekł jej: Kobieto! Gdzież są ci, co cię oskarżali? Nikt cię nie potępił? A ona odpowiedziała: Nikt, Panie! Wtedy rzekł Jezus: I Ja cię nie potępiam: Idź i odtąd już nie grzesz. (JAN 8, 3-11).
Ciekawe co Jezus by zrobił, gdyby rzucono mu pod nogi homoseksualistę? Potraktowałby go mniej tolerancyjnie? Pozwoliłby ukamienować? Myślę że i wy i ja znamy odpowiedź na to pytanie. Tymczasem nam z taką łatwością przychodzi patrzenie na homoseksualistów jak na ludzi skreślonych przez Boga. Mówcie "nie" grzechowi, mówcie "nie" nietolerancji. Ale nigdy nie mówcie" nie" człowiekowi. I nie piętnujcie nikogo, bo sami nie jesteśmy bez grzechu. A zbawiono nas z łaski.
