Prawa Autorskie:
Licencja Creative Commons

poniedziałek, 25 lipca 2011

Syndrom Hioba


Dziś zajmę się tekstem niejakiego pana Grzegorza Jagodzińskiego, który w artykule pod tytułem „Logika chrześcijańskiej wiary” na podstawie historii Hioba stara się udowodnić, że Bóg opisany w starym testamencie wcale nie jest dobry i miłosierny. Zaś konkluzją jego pracy ma być dowiedzenie, że wiara jest nieracjonalna. Niestety autor tekstu (podobnie jak wszyscy „racjonaliści”) popełnił błąd zanim w ogóle wziął do ręki księgę Hioba, a polegał na tym, że zamyślał mierzyć Boga własną miarą.

To częsty błąd. Nawet wśród chrześcijan. Bóg jest czymś więcej niż człowiekiem i oczekiwanie od niego, że będzie działał według standardów narzuconych przez naszą (lub inną) cywilizację jest czczym marzeniem. Możemy równie dobrze oczekiwać, aby dzikie zwierze dało się ucywilizować. Cóż: zwierze, człowiek i Bóg, każda z tych istot stoi na zupełnie innym szczeblu poznania. Zakładanie, że Bóg podporządkuje się naszym schematom myślenia na temat cierpienia, miłości i poświęcenia jest błędem. W efekcie tego błędu powstaje potem cała gama nieporozumień i takich artykułów jak tekst pana Grzegorza.

W zasadzie mógłbym na tym skończyć. Artykuł jest błędny już w założeniu, że Bóg jako istota dobra i miłosierna będzie dobry i miłosierny w sposób taki jak ja – człowiek XIX wieku – sobie to wyobrażam. Ale nie zakończę tutaj. Nie odmówię sobie przyjemności polemiki z tak inteligentnym autorem. Zaznaczam jednak, że polemika na gruncie czysto racjonalistycznym nie ma tu sensu, ponieważ księgi hioba nie da się zrozumieć jeśli nie przyjmiemy pewnych założeń wynikających z wiary. Mówiąc prościej, część moich odpowiedzi na zarzuty, może brzmieć jak kazanie.

Na początku tekstu Pan Grzegorz napisał na temat rozmowy diabła z Bogiem. Ma jakby za złe, że pomiędzy Bogiem a Szatanem nie dochodzi do spięcia i walki. W końcu jeden jest uosobieniem dobra a drugi zła. Do walki nie doszło z prostego powodu: Bóg ma inny plan. Diabeł został pokonany w zasadniczo inny sposób a jego władza skończy się dopiero z dniem sądu ostatecznego. Póki co, on i reszta jego popleczników piastuje nadane im wcześniej przez Boga funkcje. Diabeł na ten przykład jest księciem Ziemi. Co więcej – stworzony przez Boga, jest przez niego kochany i (to może być szokiem dla wielu chrześcijan) jest wstanie wyprosić u Boga wiele rzeczy. Nie inaczej było w przypadku Hioba.

Chyba nieco uprzedziłem odpowiedź na kolejny zarzut. Jak to możliwe, że kochający Bóg oddał Hioba w ręce szatana? Przeanalizujmy to dokładniej:
  • Po pierwsze, nie oddał Hioba, tylko jego dobytek a później ciało. To co stanowiło o tym, że Hiob jest istotą, dalej było w rękach Boga.
  • Po drugie, Ziemia i wszystko co ją wypełnia w prawdzie należy do Pana, jednak nadzór nad tym sprawuje diabeł. Pośrednio więc jesteśmy pod jego „okiem” i w wielu przypadkach, również pod jego wpływem (a nawet kontrolą, jeśli zezwolimy). Ten właśnie nadzór pozwala diabłu na oskarżanie nas przed Bogiem (tak jak starał się oskarżyć będącego bez skazy Hioba).
  • Po trzecie, Bóg nie pozwoliłby diabłu na coś, czego sam nie miał w planach. Jeśli Hiob stracił majątek, został dotknięty chorobą, etc. to stało się tak tylko dlatego, że Bóg to zaplanował. Rola diabła jest tu pomniejsza – mogłoby go w ogóle nie być a Hioba zapewne i tak czekałby największy test wiary w historii judaizmu i chrześcijaństwa.
Pan Grzegorz powołuje się następnie na przykład z matką. Na podstawie matczynej miłości zarzuca Bogu, że jego miłość jest niedoskonała, bo pozwala Hiobowi cierpieć. Powiem szczerze, że ten argument jest mocny. Ale tylko dlatego, że nam ludziom trudno sobie wyobrazić doskonalsza miłość niż matczyna. Co więcej – trudno nam sobie wyobrazić, że można kogoś kochać i pozwalać mu cierpieć. Ale jest to – jak pisałem na początku artykułu – mierzeni Boga naszą, ziemską miarą. Nie możemy wymagać od Niego aby jego miłość okazywała się w tym wszystkim (i wyłącznie w tym wszystkim) co my sobie wyobrażamy. Jego spojrzenie na to miłość ma prawo być inne.

Temat cierpienia i miłości jest szalenie złożony. Można by napisać kilka, opasłych tomów i nie skończyć tematu. Postaram się jednak przybliżyć wam jak na sprawą tą patrzy Bóg:
  • Cierpienie na Ziemi jest z winy człowieka a nie Boga. Całe życie będzie nam towarzyszyło.
  • Każdy z nas będzie cierpieć ale Bóg nie dopuści aby cierpienie było większe niż możemy znieść.
  • Jeśli Bóg dopuszcza cierpienie, ma to swój cel (tak było w przypadku Hioba, ale księgę tą trzeba doczytać do końca).
W dalszej części tekstu pojawia się jakiś słowotok, którego do końca nie rozumiem. Zawiera on domniemanie, że Hiob został przez Boga ukarany za to, że był zbyt bogobojny. Nietrafiony domysł autora.

A nieco dalej autor zarzuca osobom, które starają się wytłumaczyć Księgę Hioba, że argument o wychowaniu bohatera owej księgi oraz argument o testowaniu miłości Hioba, są słabe. Pomiędzy wierszami autor stara się zaszczepić w nas przekonanie, że Bóg bawił się Hiobem oraz, że jego wszechwiedza nie była wystarczająca aby zgłębić serce Hioba i potrzebował sprawdzić jego miłość. Otóż odpowiadam: Bóg się Hiobem nie bawił oraz Bóg był pewien miłości Hioba. Ani te, ani tamto nie jest sednem i powodem napisania tej księgi. Jej prawdziwy cel jest wyjaśniony pod koniec – polecam doczytać tą księgę do końca a nie oskarżać Boga zaraz po pierwszych stronicach.

Dalej pan Grzegorz powołuje do życia przykład małżeństwa i stara się udowodnić, że testowanie siły miłości cierpieniem jest bzdurą. I oczywiście ma racje. Jak pisałem wyżej – Bóg nie testował miłości Hioba. Nie testował jego lojalności. Miał inny cel. Poza tym – jak pisałem nieco wyżej – wszelkie próby przyrównywania Boga do ziemskich standardów jest z góry nietrafione. Przykład o małżeństwie można więc również wykreślić jako nietrafiony.

Kończąc ten artykuł nie powinienem zostawić waz bez wyjaśnienia sensu Księgi Hioba. Oczywiście sens ten jest głęboki. Każdy kto siądzie do tej części Biblii, ma szansę odkryć coś, czego ja nigdy nie dostrzegłem, jakieś inne, głębsze znaczenie.

Na ostatnich kartach Księgi Hioba, Bóg odpowiada z nawałnicy. Wyjawia Hiobowi prawdę na temat swojej potęgi i suwerenności. Uczy Hioba, że nasze oczekiwania co do tego jaką Bóg podejmie decyzje, mogą się rozminąć z jego decyzją. Mówi też, że mimo ogromu cierpień jakie spadają na nas z powodu powszechnego grzechu, jego potęga i moc jest po naszej stronie, zawsze gotowa aby nas wesprzeć – nawet wtedy kiedy wydaje się nam inaczej. I w końcu uczy nas, że każda pustynia kiedyś się kończy a dalej jest już tylko raj. I że w momencie, w którym zejdziemy z pustyni, dowiemy się o naszym Stwórcy czegoś nowego i staniemy się bogatsi w wierze.

Thousand Foot Krutch - Falls Apart



Bibliografia: G. Jagodziński "Logika Chrześcijańskiej Wiary" <http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,3836/q,Logika.chrzescijanskiej.wiary#p195> Dostęp: 25.07.2011.

3 komentarze:

  1. "Artykuł jest błędny już w założeniu, że Bóg jako istota dobra i miłosierna będzie dobry i miłosierny w sposób taki jak ja – człowiek XIX wieku – sobie to wyobrażam."

    "...księgi hioba nie da się zrozumieć jeśli nie przyjmiemy pewnych założeń wynikających z wiary."

    Więc uważa Pan, że nie można zakładać, iż Bóg postrzega miłosierdzie czy dobro tak samo jak my.
    Nie uważa Pan, że to stwierdzenie implikuje dalsze stwierdzenia tego typu? Skoro Bóg jest istotą, która nie działa wg. ludzkich standardów, to skąd wiemy, że wyznaje takie samo pojęcie wiary jak my? A skoro nie możemy być tego pewni, to jak możemy wyznawać pewne zasady wynikające z wiary? Jak możemy wyznawać zasady zapisane w Biblii, które mimo, że zostały napisane pod natchnieniem ducha świętego, zostały zapisane w swojej ziemskiej formie jednak przez ludzi. A człowiek, który jak sam Pan uważa, nie jest w stanie pojąć istoty Boga, mógł źle jego słowa zintepretować albo wogóle nie zrozumieć ich sensu. I zapewne tak było, jeśli tylko twierdzenie, iż człowiek nie jest w stanie zrozumieć Boga i pojąć jego zamysłów jest prawdziwe.

    Pozdrawiam,
    Michał Chabowski.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trudno odmówić logiki temu co Pan napisał:) I nawet zgadzam się w kwestii tego, że my ludzie często źle interpretujemy wydarzenia i słowa zapisane w Biblii. A ostatnie z Pańskich zdań, przewija się przez całe Pismo Święte w różnych wersjach. Chociażby ta z ósmego rozdziału Księgi Koheleta:

    „Gdy postanowiłem szczerze poznać mądrość i zbadać sprawy, jakie się dzieją na ziemi, że oko niejednego ani w dzień, ani w nocy nie znajdzie snu, poznałem ze wszystkich dzieł Bożych, że człowiek nie może dojść do sedna spraw, jakie się dzieją pod słońcem. Chociaż człowiek się trudzi, aby je zbadać, nie dojdzie tego; a chociaż nawet mędrzec twierdzi, że to rozumie, nie może tego zgłębić.”

    Więc sporo racji jest w tym co pan napisał. Łącznie z tym, że logika podpowiada iż być może wszystko źle interpretujemy i całkowicie rozmijamy się z bożą wolą. Czy w związku z tym powinniśmy sobie darować całą zabawę w wiarę? Czy nie powinniśmy dociekać? Pytać? Wysilać serce i rozum aby trochę bardziej Boga zrozumieć?

    A co jeśli przeniesiemy to na bardziej rodzimy grunt? Jeśli źle zinterpretuję zapis w instrukcji do telewizora i użyję pilota jako telefonu komórkowego, znaczy to że mam więcej nie dociekać? Jestem skazany na życie bez telewizji?

    Zdrowy rozsądek ratuje nas przed wieloma błędami, które na pozór wydają się być logiczne.

    Bardzo dziękuję za komentarz.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. 21 year old Help Desk Operator Tessa Rowbrey, hailing from Maple Ridge enjoys watching movies like Americano and Tai chi. Took a trip to Major Town Houses of the Architect Victor Horta (Brussels) and drives a Sierra 1500. moje zrodla

    OdpowiedzUsuń