Prawa Autorskie:
Licencja Creative Commons

niedziela, 24 lipca 2011

Droga Węża


Czasem czytuję portal racjonalistyczny. Ten najpopularniejszy w Polsce. Jest on miejscem szczególnym dla mojego serca, gdyż jego autorzy wstawiają na jego łamy wiele bzdurnych tekstów, które agresywnie atakują chrześcijaństwo i starają się udowodnić, że jest ono bezsensowną mieszanką religijnych i mitologicznych fantazji.

Kiedy pierwszy raz zetknąłem się z tym portalem, byłem przerażony. Będąc wówczas młodym w wierze zacząłem poważnie zastanawiać się nad sensem mojej wiary. Jednak im więcej czytałem, tym jaśniejsze się stawało, że absolutnie ŻADEN z prezentowanych tam argumentów nie ma takiej mocy aby odciągnąć mnie od Boga. Teksty tam zamieszczane - na pierwszy rzut oka naukowe i filozoficzne - po dłuższej analizie wydają się być dobre do nadrukowania na papier toaletowy. Tylko ostrzegam - nigdy się nie podcierajcie takim papierem! Wasz tyłek gotów stracić wiarę!

A teraz na poważnie - ponieważ złapał mnie zastój twórczy (brak mi tematów na które mógłbym pisać) postanowiłem zająć się demontowaniem sterty kłamstw i niedomówień zawartych na tym portalu. Być może komuś zajdę tym za skórę - trudno. Wolę być przez ateistów postrzegany negatywnie niż pozwolić aby czyjeś serce chwiało się tak jak niegdyś moje.

Dość tego przydługiego wstępu. Przejdźmy do rzeczy. Niejaki pan Michał Jezierski zamieścił na owym portalu tekst pod tytułem „Droga Węża“ (patrz przypisy). Prezentuje on w nim własny pogląd na sprawy związane kuszeniem w raju i stara się udowodnić, że historia owa jest bardziej opisem oświecenia pierwszych ludzi a nie upadku. Jak dla mnie tekst ten znalazł się na portalu przypadkowo - nie prezentuje on niczego z „racjonalnego“ punktu widzenia. Historię, którą racjonaliści uważają za mit, stara się zastąpić innym mitem. Po co ta sztuczka? Naprawdę nie wiem.

Pierwszym zarzutem jaki stawia autor tekstu jest ten, że ludzie w raju byli niepełnowartościowi. Fakt iż nie potrafili odróżnić dobra i zła, jest w oczach autora tekstu synonimem braku inteligencji, wręcz zezwierzęceniem ludzi. Autor określa ich mianem ślepych narzędzi w rękach Boga oraz istotami, które są pozbawione intelektu. I widzimy w tym błąd na błędzie. Wszystkie one wynikają z niezrozumienia tekstu zapisanego na pierwszych kartach Biblii. Fakt, że ludzie nie znają zła nie czyni z nich od razu: „ślepych narzędzi w rękach Stwórcy“, „pozbawionymi umiejętności abstrakcyjnego myślenia“, etc. Konkluzja jaką stara się zaszczepić w czytelnikach autor - jakoby Bóg stworzy istoty wyłącznie emocjonalne a intelekt „został zepchnięty na dalszy plan“, jest pozbawiony logiki. Dlaczego autor utożsamia znajomość zła z intelektem oraz czyni z niego rodzaj wiedzy, którą po prostu koniecznie trzeba posiadać, jest dla mnie zagadką.

Być może chodzi o to, że znając zło, człowiek jest wstanie sam określić co jest dobre a co złe? Argument ten w kontekście tego artykułu miałby sens, gdyby uznać, że nie istnieje zewnętrzne źródło moralności (Bóg). Wówczas znajomość dobra i zła faktycznie byłaby niezbędna. Jednak sam autor artykułu zakłada, że Bóg istnieje. Odwraca jednak role, starając się udowodnić, że wąż jest postacią pozytywną a Bóg nie. Panie Michale - nie jest pan aby zwyczajnie złym człowiekiem?

„Wąż (...) wznieca zamęt. Wznieca go jednym, bardzo prostym pytaniem: dlaczego? Człowiek który dotychczas nie odważył się podważyć woli Ojca, staje teraz na rozdrożu. Z jednej strony wieczne szczęście a z drugiej prawda. Możliwość poznania odpowiedzi na nurtujące go pytania.“

Błąd tego tekstu polega na tym, że autor dalej zakłada iż wąż jest pozytywną postacią i oferuje ludziom prawdę. To bardzo jednostronne spojrzenie, bardzo typowe dla całej koncepcji artykułu, który ma ukazać diabła w dobrym świetle. A co jeśli jednak to Biblia mówi prawdę i diabeł kłamał? Autor oferuje zwykłą historię alternatywną i nie odkrywa przed nami oczywistej prawdy.

W dalszej części tego artykułu podobnie przeanalizuję ważniejsze fragmenty wywodów pana Michała.

Czym jest to otwarcie oczu? Czemu Biblia stwierdza, że nastąpiło ono rzeczywiście po spróbowaniu owocu?

Zakładając, że diabeł kłamał mówiąc że ludziom „otworzą się oczy“, prawdziwe otwarcie oczu może oznaczać, że zrozumieli swój błąd po tym jak dopuścili się pierwszego „zła“. Następnie spostrzegli, że są nadzy i postanowili schować się przed Bogiem, który był źródłem dobra i prawdy. Należy przy tym zauważyć, że zachowanie pierwszych ludzi po upadku zupełnie przeczy idei „oświecenia“, którą sprzedaje nam autor. Człowiek, który wie, że zrobił coś słusznego nie ma wyrzutów sumienia i nie stara się chować przed swoim „oprawcą“. Adam i Ewa wiedzieli, że to co zrobili było błędem. Tylko autor "Drogi Węża" ma problem z dostrzeżeniem tego faktu.

Czy człowiek więc wcześniej był tylko cieniem prawdziwego człowieka?

Nie. Pisałem o tym na początku polemiki. To miałoby sens tylko zakładając, że zło jest rodzajem wiedzy wartościowej i niezbędnej nam do przetrwania. I jest to prawdą przy założeniu, że Bóg będący źródłem dobra nie istnieje. Jednak autor artykułu zakłada, że Bóg istnieje. Stara się go zwyczajnie oczernić.

Bóg skazując go na wygnanie odpowiada swym cherubinom: człowiek stał się równy nam, poznał dobro i zło. Tajemnica boskości tkwi więc w moralności, w rozumowaniu na poziomie abstraktu, Bóg w tym wypadku nie jest najwyższy. Jest stworzycielem który poszedł o krok za daleko, akt kreacji, którego dokonał stworzył abstrakcję.

I znów autor wykazuje się niezrozumienie czytanego tekstu. Stwierdzenie „człowiek stał się równy nam, poznał dobro i zło“ można zrozumieć nie tylko jako „człowiek zna dobro i zło - jest teraz taki jak my“ ale również jako „człowiek tak jak my, wie czym jest dobro i zło“. Przykro mi zadawać kolejny cios mojemu oponentowi, ale prawda jest taka, że CAŁA RESZTA BIBLII sugeruje to drugie zrozumienie. A skoro tak, cały wywód na temat abstrakcji jest bezzasadny.

Dalej autor artykułu powiela argumenty. Czyni z Boga dyktatora, który chciał zachować kontrolę nad ludźmi poprzez zredukowanie ich do postaci bezmyślnych narzędzi. Pisałem już o tym, że brak znajomości zła nie czyni człowieka głupim więc nie będę się powtarzał.

A w kolejnych akapitach dostrzegamy jak autor zarzuca Bogu, że chciał nas zniewolić. Niby jak? Dając nam na własność cały wszechświat za darmo? Usiłowanie utożsamienia starotestamentowego zakazu zerwania owocu z drzewa z dyktaturą jest bardzo chybioną hiperbolą. Zakazy nie są narzędziem kontroli. Mogą nimi być, ale ich celem może być również np. nasze bezpieczeństwo. Autor widać o tym nie pomyślał.

Nie chcę pisać więcej ponieważ artykuł zająłby wiele miejsca. Już jego objętość przekroczyła dwie strony. Obaliłem tylko podstawowe tezy. Chętnie obalę więcej, jeśli mnie poprosicie. Wierzę jednak, że wywody pana Michała są na tyle niegroźne, że nie będzie takiej potrzeby. Jeśli się mylę, dajcie znać a dokończę ten post.

A tych, którzy chcieliby się przyjrzeć temu jak mogło wyglądać kuszenie, polecam przeczytać książkę „Perelandra“ autorstwa C. S. Lewisa. Powiecie mi później, czy podobnie jak ja mieliście wrażenie, że słowa kusiciela z tej książki i słowa autora „Drogi Węża“ brzmią jak dwa instrumenty tej samej orkiestry.

Seventh Day Slumber - Awake



Bibliografia:
M. Jezierski "Droga Węża" <http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,4409/q,Droga.Weza> Dostęp: 24.07.2011.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz