Prawa Autorskie:
Licencja Creative Commons

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Sprawozdanie z koncertu As I Lay Dying

Ci, którzy mnie znają osobiście wiedzą, że wyciągnięcie mnie na koncert graniczy z cudem. Nie przepadam za atmosferą takich imprez. Z natury unikam tłumów, mam wątłą posturę więc do pogo się nie nadaję, denerwuje mnie zapach potu i bezmyślne szaleństwa, a na domiar wszystkiego ilość decybeli obecna na koncertach jest zbyt wysoka jak na moje uszy (tego się pewnie wielu nie spodziewało). Dodam jeszcze, że przez ostatnie trzy lata pracowałem w klubie i pomagałem przy organizacji takich imprez, co sprawiło, że koncerty definitywnie mi się "przejadły". Nie mniej jednak są takie imprezy, których opuszczenie jest zwyczajnie niemożliwe - ciągnie mnie na nie i jestem wstanie zrobić wiele aby się dostać na taki koncert. Tak właśnie było z występem As I Lay Dying w Warszawie. Dnia 14.08.2011 zagrali oni w Klubie Progresja. Byłem tam, widziałem, słyszałem, nie pogowałem.

Tak naprawdę do ostatniej chwili nie byłem pewien, czy uda mi się dostać na koncert. Kasa się skończyła i było mi ciężko wyskrobać nawet na przejazd. Ale rodzina (na nią zawsze można liczyć) wyskoczyła z pomysłem malowania pokoju w domu moich rodziców. Zatrudniłem się więc a moja mama w zamian obdarzyła mnie funduszami niezbędnymi na przejazd, obiad i bilet wstępu. W niedzielę rano ruszyłem z domu i gdy zaliczyłem nabożeństwo oraz zjadłem obiad z narzeczoną, udałem się do Warszawy. Bilet wstępu zdobyłem w empiku. Potem dotarłem do klubu i rozsiadłem się wygodnie na ławce pod jedną ze ścian.

O 19:15 zagrał Born Anew - pierwszy support. Chłopaki jakoś nie skradli mojego serca ale kilka piosenek (szczególnie pierwsza) było naprawdę w moim guście. Drugi support zaczął grać w okolicach 20:00. Był to zespół Sylosis. Publiczność reagowała znacznie żywiej na ich występie. Mnie osobiście nie zachwycili. Być może dlatego, że czekałem na gwiazdę wieczoru.

Płyta AILD z podpisami wszystkich
członków  zespołu - moja pamiątka z koncertu.
As I Lay Dying wyszło na scenę około 20:45. Zaraz po pierwszych dźwiękach sala zapełniła się większą niż do tej pory liczbą osób i rozpoczęło się granie. Sala oszalała i przynajmniej połowa osób poszła w pogo. Zagrane zostały wszystkie popularniejsze kawałki: Forever, Sound Of Truth, Parallels, 94 Hours, i wiele, wiele innych. Powiem szczerze, że usłyszeć na żywo swoje ulubione piosenki było niesamowitym przeżyciem. Zwłaszcza, że zespół ten nie prędko odwiedzi Polskę ponownie.

Koncert zakończył się około 22:30. Po wyjściu z klubu zaczaiłem się z garstką fanów przy autobusie grupy. Ekipa wychodziła pojedynczo i wszyscy byli przygotowani na rozmowę, rozdanie autografów i pamiątkowe zdjęcia. Udało mi się zgromadzić podpisy wszystkich muzyków na albumie, który kupiłem podczas koncertu. W ten sposób zyskałem wspaniałą pamiątkę.

To tyle jeżeli chodzi o koncert. Jestem bardzo zadowolony z tego, że udało mi się dotrzeć na tą imprezę. Dobre koncerty zespołów, których piosenki są przesączone chrześcijańską filozofią są w naszym kraju rzadkością. Mam szczerą nadzieję, że kiedyś to się zmieni.

A teraz czas na piosenkę. Jest ona częścią dłuższej historii i teledysk zatraca swój sens jeśli nie zna się kontekstu. Rozdział pierwszy przedstawionej historii jest ilustracją do innej piosenki - "Nothing Left". Polecam obejrzeć najpierw tamten teledysk.

As I Lay Dying - The Sound Of Truth



1 komentarz:

  1. Skubani, a ja nawet nie wiedziałem, że do Polski przyjeżdżają. I jak ogółem nie przepadam za metalcorem, tak tych gości naprawdę lubię. No nic, za to już jesienią trasa Tides From Nebula. Może nie tak ewangelizacyjnie, ale mistycyzmu w samej muzyce tych gości wielu wykonawców mogłoby zazdrościć. Właśnie - czemu jeszcze żadna chrześcijańska ekipa nie zainteresowała się post-rockiem? To przecież kopalnia duchowych przeżyć.

    "Dobre koncerty zespołów, których piosenki są przesączone chrześcijańską filozofią są w naszym kraju rzadkością."
    A 2Tm2,3? A Armia? A Pneuma? Anastasis, Illuminandi? Troszkę tego jest, a kapele nie "pierwsze-lepsze" ;).

    OdpowiedzUsuń