Prawa Autorskie:
Licencja Creative Commons

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Kwestia modlitwy


Niedawno na serwisie Youtube ktoś zamieścił film prezentujący niepodważalny dowód na nieistnienie Boga (link w bibliografii). Mówiąc w dużym skrócie, twórca filmiku uważał, że Bóg nie istnieje ponieważ nie odpowiada na modlitwy.


Twórca fimiku wykazał się dużym niezrozumieniem tematu. Nie mam zamiaru być przykrym dla tego człowieka, chcę jednak zamieścić swoje zdanie aby każdy, w kim zrodzą się wątpliwości co do istnienia Boga, miał okazję do obrony swoich poglądów.

Pierwszymi zarzutami jakie wysunął autor filmiku były te, że Bóg nie odpowiada w sposób zrozumiały na modlitwy i nawet nie potrafi nakierować nas - powiedzieć wprost co jest dobre a co złe.

Jako chrześcijanin nie bardzo potrafię zrozumieć co autor miał na myśli wymagając od Boga aby mówił naszą mową. Czy Bóg ma fizyczne usta, którymi może przemawiać? Czy jesteśmy wstanie zrozumieć jego słowa? Gdy był tu, wśród nas na ziemi, mówił a przekaz ten zostały spisany. W tej kwestii raczej należy zadać sobie pytanie czy te słowa coś dla nas znaczą. Już zostaliśmy pouczeni na temat tego co dobre a co złe. Przez wiele wieków Bóg przemawiał do tych, którzy byli wytrwali an tyle, aby się do Niego zblirzać przez całe życie.

Dalej autor twierdzi, że modlitwa to zwykły monolog z własnymi myślami. Gdyby tak było, nic w życiu osób modlących się by się nie zmieniało. Jednak wszyscy oni doświadczają pewnych zmian i widza w tym palec boży. Pytanie czy autor fimiku potrafiłby to dostrzec.

Nie prawdziwa jest też kolejna teza autora jakoby nieznana nam była osoba, do której Bóg przemówił bezpośrednio. Zalecam uważniejszą lekturę Biblii, która jest pełna przykładów stojących w sprzeczności z tą tezą. Co więcej, ja sam znam osoby, które Bóg prowadził i objawiał swoją wolę bezpośrednio (nie wspominając o mnie). Nie działo się to w taki sposób jak spodziewają się fani Hollywoodu - żadnego światła z nieba, słów przekazywanych w sposób telepatyczny, etc. Bóg najwyraźniej nie przepada za współczesnym kinem i rozmawia z nami za pomocą delikatnych podszeptów, wskazówek, obrazów, myśli... wykożystuje to, w co nas wyposarzył nie uciekając się do nadprzyrodzonych fajerywerków i naszych wyobrażeń o tym w jaki sposób powinien się odzywać.

Autor filmiku stwierdza następnie półżartem (jak mniemam), że Bóg może nas zwyczajnie nie słyszy albo nie lubi. A co jeśli jest odwrotnie i to my go nie słyszymy? Co jesli to my go nie lubimy, tylko traktujemy jak "automat z cudami" [Instrukcja obsługi: 1) Wrzuć monetę, 2) Wybież cud z listy: a) Uzdrów babcię, b) Daj mi samochód, c) Pomoż mi zdać egzamin, etc.].

Końcówka fimiku sugeruje zestaw błędnych wniosków bazowanych na błędnym założeniu, że Bóg nam nie odpowiada. Nie będę ich komentował ponieważ moim celem było ukazanie, że niekoniecznie jest tak iż Bóg nas nie słyszy. Niekoniecznie jest tak, że nam nie odpowiada. Może być całkowicie odwrotnie - to my nie potrafimy się modlić i słuchać. I należy do tego dodać, że modlitwa jest tą dziedziną chrześcijaństwa, która wymaga dużej dozy wiary. Bez niej, nigdy nie usłyszysz Jego "słów".

Demon Hunter - Fading Away

Bibliografia:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz