Prawa Autorskie:
Licencja Creative Commons

niedziela, 6 lutego 2011

Projekt

Opierając się o logikę, możemy śmiało wysnuć dowód na istnienie Boga wynikający z istnienia projektu. Do takiego wnioskowania logicznego potrzebujemy oczywiście ułożyć sylogizm podobny do tego, jaki ułożył pingwin na humorystycznym obrazku dołączonym do tego artykułu. Oczywiście w naszym przypadku prawidłowo wyciągniemy wnioski wynikające z przesłanek. Ale po kolei...

Jeśli chcemy stworzyć dobry dowód logiczny, nasze twierdzenie (nasz wniosek) musi wynikać z przesłanek, które podajemy. Tylko wówczas nie będzie żadnej wątpliwości racjonalnej co do naszego wniosku. Przykładem sylogizmu, w którym wnioski wynikają z przesłanki może być coś takiego:

1) Wszystkie pingwiny są czarno-białe.
2) Tux jest pingwinem.
3) Tak więc, Tux jest czarno-biały.

Sylogizm ten jest logiczny. Nie możesz zaprzeczyć wnioskowi (numer 3) jeśli zgodzisz się wcześniej z dwoma pierwszymi twierdzeniami (numery 1 i 2). Jeśli byś to zrobił, musiałbyś zaprzeczyć samemu sobie lub logice. Logiczny dowód na istnienie Boga wynika właśnie z podobnego (chociaż nieco bardziej skomplikowanego) sylogizmu:

1) Jeżeli istnieje zamysł, musi istnieć pomysłodawca.
2) Zamysł istnieje.
3) Tak więc, istnieje pomysłodawca.

Ta zasada zakłada przesłankę, którą każdy z nas wyznaje w codziennym życiu. Pisałem już o tym w poście pod tytułem "Zegarmistrz", teraz nieco przypomnę ten temat. Każdy skomplikowany mechanizm, każda budowla, każdy pojazd czy maszyna... absolutnie wszystko, co powstało w konkretnym zamyśle, musi posiadać swojego pomysłodawcę. Gdy w środku głuszy natrafisz na chatkę, nie będziesz się łudzić, że powstała ona sama z siebie gdyż od razu domyślisz się, że powstała po to, aby dać komuś schronienie. Podobnie gdybyś natrafił na drogowskaz na odludziu, wiedziałbyś, że nie znalazł się on tam przypadkiem. Każdy człowiek myśli w ten sposób: wnioskujemy istnienie projektanta gdy widzimy projekt.

Czy istnieje możliwość aby projekt powstał sam z siebie, bez udziału projektanta? Czy jest możliwe aby tornado utworzyło dom w lesie albo żeby drzewo po wielu latach samoistnie przekształciło się w drogowskaz? Wielu ateistów uważa, że to możliwe (a podobno to chrześcijańska wiara jest naiwna). Używają przy tym argumentów o nieograniczonym czasie i przestrzeni, etc. Na przykład tego o małpach.

"Gdyby posadzić milion małp przy milionie maszyn do pisania, to któraś w końcu wystukałaby Hamleta."

"Być albo nie być, oto jest pytanie."
Chyba najpopularniejsza scena z "Hamleta".
Niestety nie wiem kto w oryginale użył tego zdania. Cytuję jego parafrazę z artykułu do którego odnośnik znajdziecie w bibliografii. Niewątpliwie jest to słuszny argument, jednak wymaga większej wiary niż wiara w projektanta. Gdy widzę godowy egzemplarz "Hamleta" nawet się nie zastanawiam czy mógłby powstać sam - wiem, że nie mógł, że prawdopodobieństwo jest mniejsze niż znikome. Autor artykułu, o którym wspominałem przed chwilą, podaje jeszcze jedną, bardzo mocną wersję dowodu z istnienia projektu:

"Innym szczególnie mocnym aspektem dowodu na podstawie projektu jest tak zwana zasada antropologiczna, według której wszechświat wydaje się być specjalnie zaprojektowany od samego początku tak, by rozwinęło się ludzkie życie. Jeśli temperatura pierwotnej kuli ognia, która powstała jako rezultat Wielkiego Wybuchu jakieś piętnaście do dwudziestu miliardów lat temu, co było początkiem naszego wszechświata, byłaby o bilionową część stopnia niższa lub wyższa, atom węgla, który jest fundamentem całego organicznego życia, nigdy nie mógłby powstać. Ilość możliwych wszechświatów to biliony bilionów, a tylko jeden z nich mógł podtrzymać życie ludzkie — ten właśnie. Brzmi to podejrzanie, jak spisek. Gdyby kosmiczne promieniowanie bombardowało pierwotną plazmę pod odrobinę innym kątem, w innym czasie lub o innej intensywności, to cząsteczki hemoglobiny, konieczne do życia dla wszystkich ciepłokrwistych zwierząt, nigdy by nie powstały. Szansa na powstanie tych cząsteczek jest coś jak jeden na bilion bilionów. Połącz każdy z tych przypadków — i będziesz miał coś daleko bardziej niewiarygodnego niż milion małp piszących Hamleta."

I w ten sposób dochodzimy do sedna problemu. Czy skoro nasz wszechświat i nasz świat zdradzają wiele cech przemyślanego i zaplanowanego projektu, to czy musi to oznaczać istnienie projektanta? Logika podpowiada, że tak. Intuicja podobnie.

Wiadomo, że cały ten argument, jak zresztą każdy inny, posiada swoje słabe strony. Pierwszą z nich jest fakt, że w każdym projekcie, jaki widzimy wkoło rozpoznajemy zamysł ludzki, dlatego nie bierzemy na wiarę projektów wokół nas. A jeśli wszechświat jest bez granic i istniał wiecznie (taką teorię wysnuwa Stephen Hawking) prawdopodobieństwo przypadkowości istnieje - znikome, ale jednak istnieje! Poza tym dowód ten nie mówi wiele na temat tego, co chrześcijanie uznają o Bogu. Jest niekonkretny w stosunku do chrześcijaństwa. Nie mniej jednak uwiarygadnia możliwość istnienia Boga. Pokazuje, że istnieją racjonalne, logiczne powody aby wierzyć.

Anberlin - Feel Good Drag



BIBLIOGRAFIA:
1) A. J. Hoover "Drogi Agnosie", Chrześcijański Instytut Biblijny, Warszawa 1999.
2) P. Kreeft "Dowód z istnienia projektu" <http://www.apologetyka.katolik.pl/inne-polemiki/ateizm/160/794-dowod-z-istnienia-projektu> Dostęp: 6.02.2011.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz